niedziela, 22 listopada 2015

Paryż: demonstracja przeciwko państwu policyjnemu


Na dzisiaj, tzn. na 22 listopada zaplanowana była od dawna demonstracja solidarności z uchodźcami. Pod pretekstem zamachów, rząd „socjalistyczny” wprowadził stan wyjątkowy i próbuje wykorzystać żałobę narodową, by po cichu zmienić konstytucję w kierunku państwa policyjnego. Stan wyjątkowy wprowadził Hollande dekretem, a następnie wydłużono go o kolejne 3 miesiące. Zgodnie z tym, przez najbliższe 3 miesiące wszystkie demonstracje będą zabronione. Dlatego właśnie dzisiejsza demonstracja, mimo że początkowo miała dotyczyć uchodźców, stała się protestem przeciwko zmianom. Na dobrą sprawę, to już po Charlie Hebdo poważnie ograniczono swobody obywatelskie. Zgodnie z amerykańskim przykładem, wprowadzono możliwość podsłuchiwania obywateli jak i cenzury prewencyjnej w internecie. To jednak dla Hollande'a za mało.

Demonstrację chyba zorganizowała NPA. Mówię chyba, bo sama demonstracja mnie mało interesowała i pewnie nigdy bym się tam nie wybrał. Do uczestnictwa w demonstracji namówili mnie maoiści z Czerwonego Bloku, którzy wczoraj zorganizowali międzynarodowy miting z okazji 10 rocznicy rewolty na przedmieściach. Obiecali mi, że na demonstracji „będzie się działo”, bo to demonstracja nielegalna.
Początek demonstracji, która właściwie nie była demonstracją, tylko mitingiem pod operą na placu Bastylia, był nudny. Reformiści z NPA ciągle gardłowali. Między innymi przeciwko Assadowi. „Uchodźcy to ofiary dyktatury Baszara Assada.” Byli tam min. Philippe Poutou czy Christine Poupin. Krzyczeli przeciwko zakazowi demonstracji, ale na samym krzyczeniu się skończyło. W końcu, po upływie jakiś 40 minut, gdy już zebrało się sporo ludzi, uczestnicy demonstracji, wypieli się na organizatorów demonstracji z NPA i zaczęli walczyć z policyjnym zakazem demonstrowania, wchodząc na ulicę. Na początku weszła grupka młodzieży. Po chwili jednak ludzie nabrali pewności siebie i wszyscy weszli na ulicę. Prawie wszyscy. NPA zostało na placu Bastylii sprzątać swój kramik. Czy potem doszli na plac Republique? Nie wykluczam, choć ja ich tam nie widziałem.
Całe to wydarzenie pokazuje, jak iskra może wywołać płomień. Odwaga kilku młodych działaczy, którzy weszli na ulicę i zaczęli maszerować, zmieniła wszystko. Wystarczyło 15 minut i demonstracja stała się legalna. W ciągu tych pierwszych 15-20 minut ludzie wchodzili na ulice, policja ich blokowała, więc część demonstrantów okrążała policję chodnikiem i znowu wchodziła na ulicę. Doszło do przepychanki z policją. Nagle zjawiło się mnóstwo policyjnych samochodów i policjanci byli wszędzie. Wypuszczono nawet gaz, który wywoływał kaszel. Gdy jednak wszyscy demonstranci weszli na ulicę, to musiała nastąpić zmiana rozkazu, bo policja przestała się czepiać. Jest to wydarzenie bardzo ważne. Dzisiaj demonstrowaliśmy, ale stan wyjątkowy nie został zniesiony, i pewnie przy następnej demonstracji policja przyjmie inną taktykę.
Demonstracja skończyła się na placu Republique. Doszło tam do komicznego zderzenia, żałobników opłakujących ofiary zamachów ze skrajną lewicą, która wykrzykiwała antypolicyjne i proimigranckie hasła. Jakość zdjęć może nie jest najlepsza, ale wszystko działo się szybko. Była to demonstracja nielegalna i tempo było szybko marszowe, momentami przechodzące w bieg.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz