środa, 4 maja 2016

Pierwszy zwycięski strajk w rodzinie Ikonowiczów

Pierwszy zwycięski strajk w rodzinie Ikonowiczów

Pierwszy maj spędziłem w Polsce, na pochodzie Ikonowicza. Nie było mnie tu długo, ale ze smutkiem muszę stwierdzić, że nic się nie zmieniło i już na ożywienie pochodów organizowanych przez Ikonowicza nie wierzę. Był PPS, potem Nowa Lewica, dziś KRS. Bóg wie ile jeszcze będzie nowych podobnych szyldów. Szyldy się zmieniają, lider ciągle ten sam i efekty również te same. Przynajmniej połowa uczestników pochodu, to osoby politycznie dalekie od Ikonowicza, a udział we wspólnym marszu wynikał jedynie z kalkulacji, że można spokojnie demonstrować z czerwonym sztandarem. Towarzysze z KPP nieśli flagę ZSRR więc tym trudniej zrozumieć deklarację Ikonowicza pod URM: „Tak jak nie CHCIELIŚMY wojsk radzieckich, tak nie chcemy amerykańskich”. Nie będę kopał leżącego i naprawdę szkoda czasu na dłuższą relacje. Po co więc ta notka? Przypadkiem odkryłem w sieci odcinek Kuchennych Rewolucji dotyczących restauracji Imperium w Przasnyszu.
Sezon 10 odcinek 13. Siostra Ikonowicza zrobiła w tym odcinku to o czym Ikonowicz zawsze marzył. Mianowicie zorganizowała strajk i zwyciężyła.
Historia jest mniej więcej taka. Pracownice robią po 48 godzin bez przerwy za 3 złotę na godzinę. Powtarzam – TRZY ZŁOTE NA GODZINĘ. Ile takich pracownic, którym nikt nie pomaga się zorganizować jest jeszcze w Polsce?
Ikonowicz po raz kolejny na pochodzie z dumą mówił o swoim udziale w demokratycznej opozycji antykomunistycznej. Chciałeś demokracji, to masz demokracje – 3 złote za godzine. Ile to razy Ikonowicz bronił socjalnej Unii Europejskiej. I masz ten socjal za 3 złote.
Przy tych ciężko pracujących paniach, to nawet felietonista cyklu Jaja jak czerwone berety wychodzi na arystokrację robotniczą. Włodku co to jest Twoje 15 godzin przy 48 w Przasnyszu...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz